Chaukhi – gruzińskie Dolomity to miejsce buzuje górskością. Wystarczy stanąć w wiosce Achkhoti tyłem do Kazbeku i ruszyć (wersja dla turystów dwunożnych) lub przejechać (wersja dla turystów iluś tam śladowych) przez dolinę Sno. Następnie trzeba skręcić na północny-wschód minąć wioskę Juta i podejść wzdłuż rzeki Chaukhistskali, by stanąć twarzą w twarz z masywem. Pamiętam, że było tam wszystko, co kocham w górach. Dzikość skał, zieloność trawy, biel śniegu, porywistość wiatru, szmer czystego strumienia, mleczność chmur, elektryczność burz, bliskość nieba, szacunek gruzińskich wspinaczy do matki Ziemi. Wspinaliśmy się tam dwa razy. Raz na baldach i wędce (TR), drugi raz Mikołaj zostaje najmłodszym alpinistą na szczycie Tikanadze 3436 m n.p.m. – droga przez trzeci kuluar żyletek oraz zejście przez południowo-zachodni trawers do przełęczy Tikanadze.
https://www.youtube.com/watch?v=cYo_8Ga7xn0
Tak było lata temu. Chcę tam wrócić. Chaukhi – masyw kusi sentymentem i sportową nutą męskiego ego. Boję się tylko braku szumu czystego strumienia i wygniecionej zieleni traw.
Chaukhi – gruzińskie Dolomity