Łapiemy stopa na drodze przed Abovyan. Nie stoimy długo, może 15 minut, i zatrzymuje się małe firmowe auto. Planujemy dojechać do Sevaberd, skąd chcemy rozpocząć kilkudniowy trekking przez góry Gegamskie i zdobyć najwyższy szczyt pasma Azhdahak 3597m n.p.m. Kierowca z radością zawozi nas na południe zamiast na północ. Tak trafiamy do Klasztoru Geghard, miejsca gdzie przechowywano Włócznię Przeznaczenia. [zapiski z pamiętnika]
Pierwsze wrażenie
Na parkingu zwykłe zamieszanie, jak w każdym miejscu, do którego walnie przyjeżdżają turyści. Kramy pełne suwenirów i piękne ozdobionych gat – tradycyjnych ormiańskich ciast. Po przejściu głównej bramy, na dziedzińcu ludzie tłoczą się w kolejce do chrzcin, inni robią rodzinne zdjęcia, a wokół nich masa zwiedzających. Wtapiam się w nią. Nie dziwię się tłumowi. Poza rangą religijną i historyczną miejsca, Geghard usytuowany jest w niezwykłym miejscu, w otoczeniu skał, na prawym brzegu rzeki Azat. Kto potrafi zapomnieć o ludzkim tumulcie, może zakochać się w tym miejscu. Niespiesznie wchodzę do narteksu (w języku ormiańskim gavit). Zatapiam się w świetle padającym przez oculus. W chłodzie przestrzeni bijącej z wykutych skał, unosi się zapach palonych świec. Przenoszę się do innego świata.
Geghard – początki legendy
Zanim Geghard stał się ważnym punktem na chrześcijańskiej mapie Armenii, poganie uznawali wybijające z jaskini źródło za święte. Według tradycji klasztor został założony przez św. Grzegorza Oświeciciela. Nazywał się wówczas Ayrivank, co znaczy „jaskiniowy monaster”. Nazwa Geghard, a właściwie Geghardavank (w tłumaczeniu „klasztor włóczni”), pochodzi od przechowywanej tu przez wieki Włóczni Przeznaczenia. Uznaje się, że relikwię Męki Pańskiej ofiarował Armenii Juda Tadeusz Apostoł. Od tamtej pory kompleks Ayrivank staje się nie tylko miejscem pielgrzymek, ale jest również ważnym ośrodkiem pisarskim, mieści się tutaj szkoła, a nawet akademia muzyczna.
W 923 roku Ayrivank zostaje splądrowany przez Nassra – zastępcę arabskiego kalifatu w Armenii. W 1127 roku klasztor dodatkowo zostaje uszkodzony przez trzęsienie ziemi, które ma nawiedzić to miejsce i Armenię jeszcze nie jeden raz.
Odrodzenie kompleksu klasztornego przypada na początek XIII wieku. Za sprawą braci Zakare i Ivane (z rodziny Zakarid-Mkhargrzeli), generałów gruzińskiej królowej Tamar, w 1215 roku zostaje zbudowany kościół główny (Kathoghikè). Gavit pochodzi z 1225 roku, a kaplice wykute w skale pochodzą z połowy XIII wieku. Zostały one utworzone tuż po tym jak klasztor zakupił książę Prosh Khaghbakian, założyciel księstwa Prosh lub inaczej Proshian (spolszczone Proszianów).
Kompleks cieszy się sporą popularnością za sprawą przechowywanych tu: Włóczni Przeznaczenia, którą rzymski legionista Kasjusz ranił bok Chrystusa oraz szczątkom św. Andrzeja i św. Jana. W XIII wieku prosziańscy książęta budują też system irygacji. W tym czasie Geghardavank był znany, jako klasztor Siedmiu Kościołów i klasztor czterdziestu ołtarzy. Z tego okresu pochodzą liczne jaskinie i chaczkary (ormiańskie kamienne krzyże). W jednej z jaskiń w XIII wieku mieszkał też znany historyk ormiański Mkhitar Ayrivanetsi.
Późne średniowiecze i czasy współczesne
W okresie późnego średniowiecza ormiańskie ziemie są miejscem licznych sporów pomiędzy turkmeńską federacją plemienną Kara Kojunlu (białe owce) a federacją mongolskich i tureckich plemion Ak Kojunlu (czarne owce). Ostatecznie w roku 1508 tereny zamieszkane przez Ormian są podzielone pomiędzy Imperium Osmańskie a Safawidów.
4 czerwca 1679 roku klasztor Geghard zostaje zniszczony w wyniku trzęsienia ziemi – epicentrum w Garni. Naprawa zniszczony budynków następuje w 1684 roku. Trzy lata później jubilerzy Grigor i Sarkis budują nową srebrną szafkę chroniącą Geghard – Włócznię Przeznaczenia. W 1698 roku jubiler Quantum Avet również przygotowuje schronienie dla innej relikwii przechowywanej w Geghardavank, czyli drewna z Arki Neogo. Archimandryta Daniel Proshian w 1708 roku buduje wejście do kompleksu – łukowatą bramę zachodniej strony klasztoru.
Wiek XVIII-XIX wieku klasztor Geghard posiada liczne ogrody, kopalnie, domy w Noragavit, Nork i zgarnia połowę rocznej uprawy wsi Goght. Jego Świątobliwość Najwyższy Patriarcha i Katolikos Wszystkich Ormian Hovhannes EK Karbetsi funduje renowację klasztoru. Kilka lat potem, 2 lipca 1840 roku, Geghardavank nawiedza kolejne trzęsienie ziemi. Po podboju Armenii przez Rosjan Geghardavank zamiera. Klasztor zostaje zamknięty, a główny kościół staje się schroniskiem dla koczowników na czas zimy. Klasztor odżywa po przeniesieniu kilku mnichów z Eczmiadzynu. Geghard znów zostaje odnowiony i odrestaurowany w latach 1958-87 z inicjatywy Katolikosa Vazgena I.
Obecnie w Geghardavank nie ma już żadnych relikwii, ani wytworów wielowiekowej działalności. Włócznię Przeznaczenia podobnie jak drewno z Arki Noego można zobaczyć w Vagharshapat (Eczmiadzyn) w Muzeum Historii. Rękopisy z Geghardavank są przechowywane w Instytucie Matenadaran im. św. Mesropa Masztoca w Erywaniu, a cześć z nich wzbogaca zbiory bibliotek narodowych Francji i Niemiec.
Od roku 2000 klasztor Geghard (Geghardavank) jest wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Zwiedzanie Geghard
Okolice klasztoru
Na podejściu od parkingu znajdują się chaczkary. Są to kopie chaczkarów z cmentarza w Jugha w Nachiczewanie zniszczonych przez Azerbejdżan. Zanim wejdziemy w mury klasztoru po lewej stronie znajduje się najstarsza część kompleksu – niedokończona kaplica św. Grzegorza (dawniej Kaplica Matki Boskiej – Surp Astvatzatzin) wykuta w skale przed 1177 rokiem (niektóre źródła podają pochodzenie z VII wieku). Następnie przechodzimy od zachodu przez wejście główne. Idziemy dalej do potężnego narteksu (gavit).
Gavit i Kathoghikè
Gavit przylega do głównego budynku od strony zachodniej i jest zbudowany z czterech kolumn podpierających kopułę z okulusem w najwyższej części sklepienia. Gavit był miejscem przeznaczonym dla katechumenów, do nauczania i spotkań, a także do przyjmowania pielgrzymów i gości. Idąc dalej na wschód wchodzimy do kościoła głównego Kathoghikè. Kościół zbudowany jest na planie krzyża równoramiennego wpisanego w kwadrat przykrytym kopułą. Wschodnie ramię krzyża zamyka apsyda. Na wschodnich i południowych ścianach znajduje się kilka dużych kamieni o właściwościach anty-sejsmicznych.
Avazan
Wracamy do narteksu. Na północny-zachód kierujemy się do Avazan (basen) – pierwszego kościoła wykutego w skale, gdzie wybija źródło. Wnętrze pokryte jest dwoma skrzyżowanymi sklepieniami z centralną kopułą. Napis głosi, że jest to dzieło architekta Galdzaka.
Zhamatoun
Wracamy do narteksu. Na północny-wchód kierujemy się do Zhamatoun – grobowców rodziny Proshian. Na jeden z ze ścian wyryta jest głowa barana z łańcuchem w szczękach; łańcuch owinięty jest wokół szyi dwóch lwów, a głowy zwracają się stronę obserwatora. Ogony lwów zakończone są głowami (prawdopodobnie) smoczymi. Pod lwami znajduje się orzeł z pół-rozpostartymi skrzydłami, których pazury chwytają cielę. Uznaje się, że jest to herb Proshian. Z Zhamatoun, kierujemy się do kolejnej jaskini Astvatsatsin, nazywanej Kościołem Siedmiu Kościołów, który ma także czterdzieści kaplic i tabernakulum.
Wychodzimy na zewnątrz prze narteks i kierujemy się na północ schodami przez kamienny tunel do górnego Zhamatoun. Tutaj prawdopodobnie znajdowały się groby książąt Merik i Grigor. W południowo-wschodnim rogu znajduje się otwór, skąd widać dolne piętro grobowca. Górna część grobowca Zhamatoun ma niesamowitą akustykę.
Chaczkary i kaplice
Wracamy na zewnątrz. Mijamy po lewej stronie kościół główny. Na południowej ścianie Kathoghikè znajduje się wejście i portal Surp Astvatsatsin (św. Matki Bożej). Tympanon zdobiony jest granatami, winogronami i innymi ornamentami oraz dwoma gołębiami. Nad portalem jest rzeźbiony lew atakujący woła, co ma symbolizować siłę Proshian. Mijamy kościół główny i kierujemy się na północ. W skale wkute są kaplice i piękne chaczkary. Stąd rozpościera się cudowny widok na okolicę.
Końcowa refleksja
I choć serce ciągnie w góry, to w kompleksie klasztornym spędzam prawie dwie godziny. Nie wiem nawet, że czas tak szybko mija. Może nie lubię turystycznych miejsc tzw. listy must see, to jestem wdzięczny sympatycznemu kierowcy, który zamiast na północ gór Gegamskich, zawiózł nas na południe. Tak widocznie miało być. Sznorakalucjon!