Gruzini Kazbek nazywają Mkinwarcweri, co można przetłumaczyć jako „lodowa góra”, „góra z lodowym szczytem” lub „mrożący zimny szczyt”. Osetyjczycy mówią Chazybiedży-Choch lub Urschoch/Urszchoch, czyli dosłownie „biała góra”. Notabene Chazybiedży-Choch, to przydomek osetyńskiego legendarnego strongmana Kanukowa Temirbolata (Bola) Dudarikojewicza (1869-1922) ze wsi Koban. Wracając do nazwy, Kazbek, Czeczeni nazywają Baszlam, co oznacza „topniejąca góra”. W Dagestanie używa się raczej rosyjskiej nazwy Kazbiek.
Jednak niezależnie od nazwy, ten potężny pięciotysięcznik za każdym razem jest dla mnie jak latarnia na drodze Gruzja-Osetia Północna. Kiedy wychodzę z namiotu w Stepancmindzie czy w Dolinie Sno lubię patrzeć na majestatyczny „lodowy szczyt”. Przy jego wielkości i sile natury po raz wtóry uświadamiam sobie ludzką wątłość. Karmię się tą refleksją i wiem, że mam limitowany czas na poszukiwanie Piątego Kierunku. Uśmiecham się w głębi duszy, bo nie jestem w tym osamotniony, w przeciwieństwie do dumnie wypiętrzającego się Mkinwarcweri.