Pewne wydarzenia z naszej przeszłości powracają w postaci celebrowania pamiętnych dat ich zaistnienia. Owe rocznice dla jednych są okazją do świętowania, dla drugich przyczynkiem do refleksji, a dla kogoś innego mogą zupełnie nic nie znaczyć. Nam w ostatni weekend wypadło multi-święto: 15-lecie małżeństwa, okrągła rocznica urodzin mojej żony, czyli kolejna „osiemnastka”, dzień dziecka dla Mikołaja oraz moje imieniny. Nasze multi-święto spędziliśmy „zwyczajnie” we troje z namiotem w Gorcach.
Multi-święto wg Beaty
Po naszym biwakowaniu pozostanie mi w pamięci smak pieczonego na ognisku chleba z musztardą. Ożywcza kąpiel w Zalewie Czorsztyńskim i brudny namiot od biwakowania na zamulonym brzegu – w końcu czystość naszego M1 to ważna sprawa. Nie zapomnę też upału i ciepłego piwa (zamiast zimnego szampana) na moje urodziny wypitego pod sklepem w Krośnicy. To tam ze starszą parą właścicieli rozmawiamy o legendarnym „Janosiku” i mandatach dla kierowców wyjeżdżających na Lubań.
Multi-święto wg Mikołaja
Będę pamiętać zapierający dech w piersiach wieczorny widok z wieży na Lubaniu i żuki gnojowe w „ekotoalecie”. Na Lubaniu eksperymentowałem też kulinarnie z goframi i czekoladą, które pichciłem na ognisku. Na zamku w Czorsztynie tata kupił mi nowy nóż – teraz nie muszę się go prosić o pożyczenie Victorinox’a. Nie zapomnę też smaku lodów w Krościenku nad Dunajcem.
Multi-święto wg Konrada
Zapamiętam młodą parę, z którą biwakowaliśmy na Lubaniu – to miło, że rośnie nowe pokolenie zakochane w górach. Zachowam w pamięci sympatycznych policjantów, którzy do nas przypłynęli nad Zalewem Czorsztyńskim. Po nich odwiedzili nas także panowie ze Straży Granicznej. Nie zapomnę również przedzierania się przez chaszcze nad brzegiem jeziora oraz fotograficznych łowów na pływające bobry. Na pewno nie zapomnę, że czas w Gorcach był po prostu nasz.