Poszukiwanie Piątego Kierunku na Janapar Trail – część północna, to spora dawka doświadczeń i emocji. Nie brakuje nam dreszczyku odkrywania nieznanego, kiedy odnajdujemy w lesie pozarastane mchem ormiańskie kamienne krzyże – chaczkary. Następnie doświadczamy wspinaczki na Kachaghakaberd „Twierdzę Sroki”, skąd rozpościera się widok zapierający dech w piersiach. W Vank z mieszanymi uczuciami zwiedzamy ZOO. W konsekwencji zarażamy się smutkiem zniewolonych w małych klatkach dzikich zwierząt, kochających wolność. Potem dziwimy się artystycznym instalacjom nieopodal Jaskini Lwa. Dziwimy się jeszcze bardziej, kiedy odkrywamy raj w dolinie rzeki Khachenaget. Błogi spokój zakłóca wypadająca łąkotka, którą z pomocą Beaty coraz częściej nastawiam.
Po odnowie biologicznej w gorących źródłach Zuar, z nadzieją ruszamy w dobrze nam znamy rejon Shahumian. Niestety, dopada nas fatum. Ocieramy się o widmo śmierci i doświadczamy traumy złamania świętego prawa gościnności. Dzięki determinacji Beaty, choć z duszą na ramieniu, przechodzimy przełęcz Tsar 2751 m n.p.m. i bezpowrotnie żegnamy się Karabachem. Kiedy docieramy do Vardenis nie odczuwam dumy jedynie pragnienie, które szybko zaspakajam. Owszem podziwiam dzielność syna i siłę żony, jednak zło, z jakim się spotkaliśmy, nie daje spokoju. Zostanie w nas na zawsze. Tylko od nas zależy, czy dzięki temu staniemy się lepsi.
Konrad