Szukaj
Close this search box.
blog_header

Blog

Wpis na blogu

Wolę rodzinną watahę - Piąty Kierunek

Wolę rodzinną watahę – Pogórze Przemyskie

W poszukiwaniu dzikości i oddechu bez maseczki ruszam w ulubionym kierunku – na wschód. Wracam w rodzinne strony. Nietypowo. Bez rodziny.

Przemyski dworzec autobusowy świeci pustkami. Inaczej przedstawia się wnętrze małego autobusu. Tu życie bucha mocą cebuli i wonią roboczych
ubrań powracających do domu ludzi. To ostatni kurs tego dnia. Mimochodem przysłuchuję się żywym rozmowom współpasażerów. Pojawiają się głównie trzy tematy: praca, rodzina i pandemia. Tuż po opuszczeniu granic miasta stłoczeni pasażerowie bez skrępowania ściągają „kowidowe” maseczki i chustki. Tak jakby przekroczyli magiczną granicę, gdzie już nie można się zarazić. Teraz są u siebie. Bezpieczni.

Z mostku siłą rąk

Po niespełna godzinnej przejażdżce, autobus dociera do ostatniego przystanku. Rybotycze są wioską, która do 1918 roku miała prawa miejskie nadane przez Kazimierza Jagiellończyka. W pierwszej połowie XVI wieku słynęły z pisania ikon. W środowisku historyków sztuki mówi się nawet o „szkole rybotyckiej”, harakteryzującej się wkomponowywaniem w ikony elementów miejscowej sztuki ludowej. Sympatycy architektury sakralnej z pewnością powinni zapuścić się 4 kilometry w górę Wiaru do Posady Rybotyckiej, gdzie odnajdą murowaną cerkiew obronną św. Onufrego, która jest najstarszą w Polsce. Natomiast tuż przed Rybotyczami mieści się kirkut, gdzie zachowało się 200 żydowskich nagrobków.

Więcej o Pogórzu Przemyskim oraz o tym dlaczego wolę rodzinną watahę przeczytacie w Magazynie Na Szczycie nr 4, czerwiec 2020. Do nabycia w wersji papierowej lub elektronicznej.

Podziel się:

Zobacz także

Z Etną w tle - Piąty Kierunek
News
5kierunek

Z Etną w tle

Ląduję u podnóża najwyższego czynnego wulkanu w Europie na Sycylii. Nie idę jednak z komercyjnym prądem i zostawiam za plecami Etnę, by ruszyć na północny-wschód.

Czytaj więcej »
Na kamiennym krzyżu - Piąty Kierunek
News
5kierunek

Na kamiennym krzyżu

Gdyby ktoś mnie tu „magicznie teleportował” i musiałbym zgadywać, gdzie jestem, powiedziałbym, że w Alpach. Wystarczy jednak chwila uważnej obserwacji lub odpowiedni moment, w którym

Czytaj więcej »