
Lubię bycie w drodze, kiedy szukam Piątego Kierunku. Lubię odkrywać piękno otaczającego nas świata natury, nawet kiedy wylewam z siebie hektolitry potu. Czuję się dobrze, nawet gdy niosę plecak, którego ciężar przygniata mnie do ziemi. Rozumiem wówczas, że każdy krok ma swoją wartość. Przywykłem do rutyny dnia powszedniego w podróży: śniadanie, składanie namiotu, pakowanie, droga, szukanie wody, droga, szukanie cienia, droga, szukanie miejsca na nocleg, rozkładanie namiotu, kolacja, sen. Akceptuję burzę, po której drżę z zimna i upalne słońce, wypijające ze mnie życiodajną siłę. Celebruję chwile z żoną i synem, kiedy chwytamy się za ręce i modlimy się. Dziękujemy za dzień, za noc, za spokojną podróż. Prosimy o to samo i o dobrych ludzi na drodze. Lubie bycie w drodze, kiedy szukam Piątego Kierunku. Janapar Trail – część południowa, pod tym względem, była dla mnie idealna.
Konrad
Janapar Trail black & white – część południowa
- Dzień 1. Droga z Hadrutu do Togh. Widok na północny-zachód w stronę góry Togh.
- Pałac Melika Egana z rodziny Avanian, która rządziła księstwem Dizak w XVIII wieku.
- Dzień 2. Klasztor Gtichavank XII-XIII wiek.
- Kamienny most na rzece Ishkhanaget.
- Dzień 3. W wiosce Azokh.
- 2000-letni platan (Chinari) nieopodal wioski Skhtorashen.
- Dzień 4. W drodze do Avetaranots.
- Klasztor Św. Dziewicy Maryi z XVII w Avetaranots.
- Dzień 5. Widok na płaskowyż, na którym mieści się Shushi. Poniżej wioska Karintak.
- Wschód słońca w kanionie rzeki Karkar.
- Wodospad Parasolka (Zontik) w kanionie rzeki Karkar.
- Widok z minaretu meczetu Ashaghi Govhar Agha.







